A co gdyby zmienić napięcie zasilania?
Odkąd zacząłem odbierać moje blisko 45 letnie składki emerytalne zyskałem dodatkowo czas na spacer ku zdrowiu z naszymi pieskami. A że istoty to wesołe ale raczej nie skore do rozmowy, w pakiecie dostałem też gratisa, godzinę spokoju bez konieczności konwersacji. To z kolei pozwala na swobodne oddawanie się rozmyślaniom natury ogólnej i jak zwykle w takich przypadkach przychodzą człowiekowi do głowy pomysły genialne, zwariowane i takie sobie.
Zatem, co by było gdyby zrezygnować z zasilania naszych urządzeń z 12V a w zasadzie 13.2V?
To, że takie napięcie od lat obowiązuje i stało się swoistym standardem usprawiedliwia dostępność zasilania z bardzo rozpowszechnionych źródeł jakim są akumulatory samochodowe a także liczną rodziną akumulatorów stosowanych w rożnego rodzaju urządzeniach wymagających podtrzymania zasilania na wypadek braku sieci (UPS-y, alarmy itp). Ceny są przystępne, ładowanie proste ale z uwagi na to, że są duże i ciężkie ich przydatność w terenie jest problematyczna. I to jest podstawowa wada. Niewątpliwą wadą jest też mała wydajność w stosunku do masy co w warunkach polowych ma podstawowe znacznie. Taszczenie sporej wagi akumulatora na kilka godzin pracy nie należy do przyjemności.
Innym ważnym aspektem jest konieczność stosowania drogich wysokoprądowych podzespołów w nadajnikach koniecznych przy tak niskim napięciu zasilania, szczególnie tranzystorów mocy. Sytuacja z ich dostępnością mimo rozwoju technologii nadal nie jest dobra z uwagi na ich wysoką cenę i ryzyko przeciążenia co w warunkach amatorskich nie jest szczególnie trudne.
Zatem co proponuję?
Wykorzystajmy fakt bardzo rozpowszechnionego ostatnio w elektronarzędziach standardu 20V. Coraz większa gama akumulatorów przeróżnych producentów pozwala na swobodne dobranie najbardziej optymalnych baterii pod kątem pojemności, gabarytów i ergonomii. W przypadku zasilania z sieci mamy masę zasilaczy 19V od laptopów. Nie jest też problemem mała przetwornica 12V/19V dla tych którzy koniecznie chcą korzystać z "tradycyjnych" akumulatorów.
Ktoś zapyta, a co można na tym zyskać, wszak to tylko kilka woltów więcej? Dla przykładu podam tylko, że na popularnych tranzystorach IRF można podwoić uzyskiwaną moc i zyskać na ogólnej sprawności, nie mówiąc o bojach z liniowością. A co ze stabilizatorami, straty wzrosną bo więcej będziemy tracić na ciepło? Tu odpowiedź jest prosta. Ogólna sprawność wzrośnie po zastosowaniu tanich i dostępnych przetwornic obniżających napięcia do np. części cyfrowej. Obawy o zakłócenia są nieuzasadnione, z moich doświadczeń wynika, że nie jest szczególne trudne uzyskanie "czystego" zasilania, zwłaszcza, że i tak mamy zazwyczaj z potencjalnie dużym źródłem zakłóceń jakim jest procesor, wyświetlacz itp. No chyba, że ktoś jest wyjątkowo uczulony na cyfrowe dodatki, to wtedy będzie mógł zrobić dodatkowe źródło np. z tradycyjnej baterii.
Nie bez znaczenia jest fakt, że stosunkowo łatwo zrobić swoją własną dedykowaną baterię z popularnych ogniw 18650 bo są ogólnie dostępne i tanie balansery, taśmy do zgrzewania i inne niezbędne wyposażenie do budowy baterii wg własnych potrzeb bez oglądania się na modę producentów. Dodatkowo można wyprowadzić "odczep" z takiej dedykowanej baterii co zadowoli tych którzy krzywo spoglądają na te wszystkie "cyfrowe" wynalazki.
Ciekaw jestem Waszej opinii na ten temat
Praktykujący teoretyk
|