Radia typu FT 101 i FT 901 czasem trafiają na mój warsztat w celu strojenia i remontu. Jednak Bywa tak ze niestety ale wentylator odmawia posłuszeństwa. Owszem można improwizować ale czasem rezultaty okazuja sie bardziej niz nie wystarczające. W egemplarzu dostarczonym do mnie ostatnio po awarii oryginalnego wentylatora ktoś zamontował "oryginalny" wentylator od wyciągu kuchennego rosyjskiej produkcji. Owszem wdajność powietrzna jest może i dobra gdyby nie hałas!!! Tego typu wentylatory jazgoczą niesamowicie a przykręcone wprost do tylnej ścianki jeszcze głośniej. Słuchanie na tym np. w nocy kiedy rodzina obok w pokoju spi staje się raczej niemożliwe. Po przemyśleniu stwierdziłem że "oryginalnym" rozwiazaniem problemu bedzie montaż tam wentylatorka od zasilacza komputerowego. Wentylator do końcówki mocy powinien sprostać trzem wymaganiom . Pierwsze "primo" (jak mawiają instruktorzy wojskowi - hi ) to wydajność powietrzna. Powinna być co najmniej taka sama jak oryginału a mile widziana jest większa. Komputerowy "zasilaczowiec" spełnia te wymagania aż nadto. Drugie "primo" to wymiary.Wentylator zaliaczowy od komputera jest prawie idealny jednak położenie otworów jest tak różne od oryginału że bez nawiercenia kolejnych otworów nie damy rady tego przyzwoicie zamontować. Ale TO to jest przysłowiowy Pan Pikuś. Dobra wiertarka , ostre wiertło, pilnik do "gratowania" i damy radę. Bo jak nie my to kto? Trzecie primo to sposób mocowania. Zasilacze komputerowe miały super tę sprawę rozwiązaną bo o ile klasyka to były śrubki do obudowy to "mistrzostwem świata" to były gumowe mocowania w postaci czterech gumowych amortyzatorków co powodowało że i tak już cichy wentylatorek poprzez to że był mechanicznie podwieszony na gumkach nie przenosił i tak niewielkich drgań na obudowę przez co pracował jeszcze ciszej. No i TAKIE rozwiązanie zastosujemy! No i czwarte "primo" zasilanie i zabezpieczenie oraz MOC naszego wentylatorka. Okazuje się że wentylatorek ten był produkowany w kilku wersjach od prądu pobieranego 20 ma do 80 mA. Nam potrzebny jest 20 mA ( napisane na metce) ponieważ wydajność tego nowego naszego a wydajność oryginału jest jak dzień do nocy! Komputerowe po prostu są dwa razy wydajniejsze a my tutaj przeprojektowujemy układ i niejako "pożyczamy" napięcie od innych układów! Dlatego im mniej tym lepiej! 20 mA to jest to co powinno być. Skoro już mamy wentylator i gumki do mocowania , potrzebna nam jeszcze będzie kratka z drutu aby wentylator zabespieczyć od strony wirnika. Robimy tak dlatego że do prawidłowej pracy układu wentylator powinien pompować powietrze do środka . Tak jest w oryginale. Wobec tego musimy go zamontować śmigłem od zewnątrz co niesie za sobą koniecznosć stosowania takiej kratki. To nie kłopot bo sporo tego asortymentu było również w starych zasilaczach i są do zdobycia. Kolejna rzecz to konieczność dodania jeszcze jednego gniazda bezpiecznikowego z tyłu radia. Ja wykorzystałem miejsce pomiedzy przetwornicą tranzystorową a osłoną wzmacniacza mocy. Gniazdko zabudowane jest tak aby główna jego część znajdowała się w komorze transformatora . W żadnym razie nie należy montować tego gniazda w przedziale wzmacniacza mocy!!! Zasilanie wentylatorka bierzemy z dwóch punktów. Po kolei .... - Pomiedzy transformatorem a tylną ścianką radia jest na tyle miejsca żeby tamtędy puścic dwa przewody, to jest minus i plus zasilania. Przewody zasilające(!) - ważna sprawa,- przekrój. Nie mogą być zbyt cienkie bo miejsce którędy "lecą " jest a przynajmniej bywa bardzo gorące. Dlatego aby nie rozgadywać się za bardzo powiem że powinny być dość grube. 1,5 mm kwadrat to jest to co należy zastosować Biały linkowy kabel od urzadzeń typu lodówka lub czajnik to jest TEN przekrój. Prujemy kabel na żyły i zakańczamy na obudowie kostką elektryczną ( w przypadku tego właśnie urządzenia ktoś wcześniej wymontował gniazdko wentylatora. )
ZACZYNAMY MODERNIZACJĘ.
Wyłączamy radio z sieći , następnie po zdjęciu obudowy CZEKAMY 10 MINUT !!! Po tym czasie zdejmujemy osłonę końcówki mocy. NASTĘPNIE PRZEWODEM OD MIERNIKA ROZŁADOWUJEMY KONDENSATORY. Przewód łaczymy z masą a następnie ze środkiem na dławiku pomiedzy lampami. Następuje niewielkie psssyk(!) i teraz bezpiecznie możemy wyjąć lampy. Na anodach występuje napięcie 860V przy sprawnych elektrolitach a po wyłączeniu radia po 10 minutach spada do ok. 500/450V i jeszcze może naprawdę zdrowo kopnąć! Po rozładowaniu kondensatorów wyjmujemy wszystkie lampy ( driver też) aby podczas prac nie uszkodzić. Po zdemontowaniu starego wentylatora przymierzamy nowy, zaznaczamy miejsca na otwory i wiercimy jednak ... na wiertło dobrze jest nałożyć odpowiednio długą rurkę dystansową która zapobiegnie przy gwałtownym przewierceniu zbyt głębokiemu wejściu wiertła do środka i niechcącemu uszkodzeniu elementów wzmacniacza. Wiertło z rurką dystansową nie ma tej "wady". Inaczej mozemy np. wjechać w cewke Pi filtra. Po nawierceniu "gratujemy" otwory od środka ostrym narzędziem. Następnie przekładamy gumki i mocujemy wentylator. Należy jak wcześniej pisałem zwrócić uwagę na kierunek pompowania powietrza. Do środka a nie odwrotnie! Teraz kolej na gniazdo bezpiecznika. Wybieramy miejsce u góry komory transformatora , następnie na środku nawiercamy wiertłem dwójką , potem szóstką aż rozwiercimy do 14 mm. Najmniejsza średnica gniazda bezpiecznikowego tyle wynosi i na dodatek jest to polskie gniazdo. Inne są po pierwsze szersze a po drugie dłuzsze. Nie mówię tu o miniaturowych rosyjskich gniazdach na małe bezpieczniki ( R 140) ale nie mam takiego pod ręką. Z resztą gatunek ten jest "na wymarciu". Teraz bierzemy od dołu i wprowadzamy niebieski przewód do komory transformatora a następnie na wprost gniazda wentylatora które demontujemy przeprowadzamy przewód do koncówki mocy i na zewnątrz. Przewód ten zakańczamy kostką . Następnie u dołu radia przeprowadzamy przewód do okolic transformarota gdzie zalutowany do obudowy jest "ogólny minus" czyli kilka czarnych przewodów i lutujemy do nich nasz . W ten sposób wiemy że NA PEWNO to jest pewne połaczenie z masą . Następnie od dołu do góry za transformatorem wprowadzamy brązowy przewód i lutujemy go DO ŚRODKA oprawki bezpiecznika ( nie na zewnątrz!!!) . Odzczep zewnętrzny ( odpływ) oprawki łączymy odcinkiem brązowego przewodu z kostką na zewnątrz obok niebieskiego a następnie obcinamy oryginalny kabel od wentylatorka i po pocynowaniu końcówek podłaczamy pod kostkę odpowiednio czerwony na brązowy a czarny na niebieski zacisk kostki. Kostkę możemy zmontować na 'blachowkręt" wykorzystując otwór po mocowaniu oryginalnego gniazda wentylatora. Obwód zabezpieczamy bezpiecznikiem 20/40 mA zależnie jaki wentylator użyliśmy.
TERAZ NAJWAŻNIEJSZE!!!
Znajdujemy u dołu radia płytkę oznaczoną( PB 1967 ) a na niej znajdujemy stabilizator 12V Jest to klasyczny stabilizator robiony jak to się mówi "na piechotę" czyli do małego stabilizatora dodany jest solidny tranzystor zwiększający moc układu a z kolektora mamy główny odpływ napięcia 12 V na wszystkie obwody wymagające takiego napięcia. Odszukujemy punkt oznaczony "C" na płytce , mierzymy napięcie (czy aby na pewno to ten punkt
?) i łaczymy brązowy przewód naszego obwodu. Teraz wiadomo dlaczego tak ważny jest nasz bespiecznik na wentylatorku. Zwarcie i "strzał" bezpiecznika 20 mA lub nawet 50 mA to jest dla tego stabilizatora jeszcze "do wytrzymania" ale zwarcie "na krótko" 12V ...(5A?) ...( pojęcia nie mam ile ten stabilizator naprawdę "uniesie") może spowodować uszkodzenie całego obwodu 12V i niewiadome skutki dla radia. Więc postępujemy ze złotą zasadą elektryków " NAJPIERW CHRONIMY PÓZNIEJ ZASILAMY" U mnie radio z tym wentylatorem pracuje już dwa tygodnie i jak to się mówi daje radę. Dlatego polecam wszystkim taka przeróbkę. Wdzieczny będę za dyskusje może ktoś ma jeszcze jakieś ciekawe pomysły? Niestety... na zdjęcia musicie poczekać bo coś się nie chce przekonwertować. Zrobie to najszybciej jak się da.