Witajcie,
nie bez powodu w tym wątku napisałem swój pierwszy post. Gdy w 1975 roku "zrobiłem" licencję to funkcjonowało pojęcie "krótkofalowiec-radioamator". Myśłałem, że to "obumarło". Jednak nie. Ale gdy niedawno w rozmowie z Kolegą powiedziałem, że będę chciał zrealizować dawny projekt HM TRX usłyszałem: "Daj spokój, tego już nikt nie robi !".
Dziś mam TRX'a (fabryka, muzeum), nie mam anteny (wiadomo, zgoda administratora budynku) - więc mnie nie słychać, ale...
Czytam, dłubię, rysuję, trawię, lutuję. Dlaczego ?
Bo:
- nie chcę wynaleźć prochu, atramentu, czy koła, ale lubię pokonywać przeciwności i skutki (najczęściej) własnych błędów,
- nawet wzorując się na cudzych konstrukcjach wierzę, że warto mieć coś własnego. Nawet "zainpirowany pomysł",
- bo lubie zapach rozgrzanej kalafonii
, a moja 30-letnia "Lutola" zapewnia mi "ten kawałek szczęścia" za każdym "naciśnięciem guzika",
- jest to azylem, w którym nie ma niczego z rzeczy, których nie chcę (poparzone palce akceptuję
).
Ideologia ? Nie. Coś między mistyką a pasją. Dla malkontentów: z wykształcenia jestem "mocno ścisły"
I cieszę się, że tu trafiłem. 73! - Janusz